Ząb rodzinnie i wesoło
W poniedziałek 30 grudnia 2019 roku postanowiliśmy z Aldoną załatwić jedną sprawę na Orawie. Wyjazd na kilka godzin z domu w ładny teren, to nie chcieliśmy ani szybko wracać do domu ani też nie chcieliśmy na wiele godzin zostawiać w domu Shadowa. Dodatkowo, od kilku dni przebywa u nas moja Szwagierka (siostra Aldony), a taki wyjazd to dla niej bardzo dobra okazja do poznania naszego regionu i sąsiednich terenów.
Nie trzeba było długo czekać, jak wszyscy w czwórkę zebraliśmy się i byliśmy w drodze. Zima w tym roku przychodzi do nas bardzo opornie. Czasami jest jakieś oblodzenie na drogach, czasami gdzieś sypnie śnieg, ale też nie w katastrofalnych ilościach. Co kilka dni przychodzi ocieplenie i ochłodzenie, są one jednak miejscowe i nie można mówić, że całe Beskidy zasypane są śniegiem (jak miało to miejsce zeszłej zimy). Wizja białych krajobrazów była dla nas bardzo obiecująca. 🙂
Restauracja przyjazna zwierzętom na Podhalu
Około godziny dziewiątej zatrzymaliśmy się na chwilę w Jeleśni, gdzie pokazaliśmy Szwagierce zabytkową drewnianą Starą Karczmę. Z kolei sprawy były załatwione już około godziny jedenastej. Pokręciliśmy się trochę po Orawie i zaczęło nam burczeć w brzuchach… 😉 Orawa sąsiaduje z historycznym Podhalem, a my byliśmy w okolicach Trzciany, gdzie na próżno szukać znanych nam restauracji przyjmujących zwierzęta. Nie chcieliśmy się kręcić i szukać, więc zadecydowaliśmy o wizycie w Zębie. Pół godziny jazdy malowniczymi trasami przez Chochołów oraz Ciche i ani się spostrzegliśmy jak już byliśmy pod Karczmą U Zapotocznego. Poznałem ten lokal jakieś kilkanaście lat temu i jestem mu wierny do dzisiaj. Za każdym razem miła obsługa oraz smaczne jedzenie. Nie inaczej było tym razem, nikt z personelu nie robił problemu, że weszliśmy do karczmy z psem. Wbrew pozorom, takich lokali jest niewiele, więc zawsze sobie je zapamiętujemy na przyszłość.
Suchowiański Wierch w Zębie z widokiem na Tatry
W trakcie posiłku zaczynało się wyraźnie rozpogadzać, chmury znad Tatr się podnosiły, robiło się coraz bardziej słonecznie. Postanowiliśmy to wykorzystać i wybraliśmy się na spacer po Zębie i okolicach. XX-wieczny drewniany kościół św. Anny w Zębie znajduje się na odbiciu jednego z dłuższych grzbietów Pogórza Spisko-Gubałowskiego. Za kościołem ciągnie się urokliwa polna droga przez Suchowiański Wierch (985 m n.p.m.) oddzielający dolinę Bartolskiego Potoku (wieś Suche) od doliny potoku Bustryk. Są to warunki topograficzne sprzyjające bardzo ładnym widokom na Tatry. Co ciekawe, ta polna droga była ubita ciężkim sprzętem (prawdopodobnie pługiem) i odbywają się na niej kuligi. Bardzo nam się to spodobało, chociaż wolimy poruszanie się na pieszo. 😉 Z kilku miejsc mogliśmy dostrzec Babią Górę (1725 m n.p.m.) i dodatkowo wyłaniający się zza mgieł grzbiet Gorców z Turbaczem (1315 m n.p.m.) na czele.
Ze śniegu najbardziej cieszyła się Szwagierka oraz Shadow. Śnieg był świeży i (jeszcze) puszysty. W ciągu ostatnich kilkudziesięciu godzin nie było dużo słońca ani odwilży, więc śnieg nie zamienił się w ciężki i miękki. Dobrą godzinę bawiliśmy się razem w śniegu. W tzw. międzyczasie słońce zaczęło zbliżać się ku zachodowi i pięknie oświetlało ciepłymi barwami. Kolejny miło spędzony czasy i kolejne wspaniałe wspomnienia, było warto! Wypoczynek dla nas to nie tylko wielkie wakacje lub wczasy, długie weekendy daleko od domu. Razem Aldoną nabraliśmy wprawy w znajdowaniu „chwil na relaks” między różnymi codziennymi zajęciami. Pozwala nam to na częste ładowanie akumulatorów przy okazji „czegoś tam” bez dodatkowych większych wydatków. Żyjemy w pięknym regionie i między innymi właśnie tak czerpiemy radość z miejsc, w których mieszkamy oraz pracujemy. 🙂