Górska Poniewierka dla Olinka – spacer charytatywny
W sobotę 20 stycznia 2024 r. odbył się charytatywny spacer dla Olinka. Było to wydarzenie o charakterze oddolnej inicjatywy, towarzyski spacer, któremu przyświecał cel pomocy Dziadkowi Olinka. Zbiera On pieniądze na leczenie swojego chorego wnuka. Robocza nazwa spaceru to „Górska Poniewierka dla Olinka”, ponieważ jako pierwsze pomysł spaceru rzuciły w eter Dorota (znana na Instagramie jako Górska Poniewierka) i Karolina (znana na Istagramie jako Lolka_Outdoor). Później zaczęli do nich dołączać Influencerzy oraz sponsorzy. Na wydarzeniu pojawiłem się czysto towarzysko wraz z Żoną, ale jako przewodnik beskidzki wraz z Łukaszem Kornatką (obecny na Instagramie jako Korona Europy Łukasza) mogłem podzielić się paroma ciekawostkami o regionie.
Głównym celem wycieczki oraz całego przedsięwzięcia „…dla Olinka” jest pomoc choremu dziecku. Każdy może to zrobić uzupełniając wirtualne skarbonki na portalu Pomagam.pl: główna zbiórka (prowadzona od jesieni 2017 r.), zbiórka Dziadka Olinka (prowadzona od wakacji 2023 r.), zbiórka Górskiej Poniewierki (prowadzona m.in. na potrzeby spaceru charytatywnego). Olinek Jóźwicki urodził się jako skrajny wcześniak w 27 tygodniu ciąży. W skutek powikłań okołoporodowych, wylewów krwi do mózgu i silnego niedotlenienia zmaga się z mózgowym porażeniem dziecięcym, Zespołem Aspergera, ADHD oraz wrodzoną skomplikowaną wadą układu moczowego. Mimo ogromnych obciążeń ma szansę być samodzielny. Pan Jan, czyli Dziadek Olinka, latem 2023 roku przeszedł cały Główny Szlak Beskidzki, by zebrać środki na leczenie wnuka. Tym samym wypromował potrzeby ukochanego wnuka w środowisku górskim i turystycznym, a te potrzeby wcale nie są małe. Co roku rehabilitacja, zakup sprzętu, leków i konsultacje medyczne generują koszty od 150 do 200 tysięcy złotych. Jak wszystko inne, także i te koszty stale rosną. Liczy się zatem każda pomoc i każda złotówka! 🙏
Przebieg wycieczki
Przebieg trasy: Soblówka – Mała Rycerzowa (1207 m n.p.m.) – Przeł. Halna (1165 m n.p.m.) – Wielka Rycerzowa (1226 m n.p.m.) – Bacówka PTTK na Rycerzowej – Soblówka
Czas wycieczki: 7 godzin (z licznymi postojami, czasochłonnym spacerem po Hali Rycerzowej, długim odpoczynkiem w schronisku)
Trasa odbyła się w wariancie „tam i spowrotem” czarnym szlakiem z Soblówki do Hali Rycerzowej. Miejscem spotkania i startu były okolice wiaty Nadleśnictwa Ujsoły w dolinie potoku Cicha. Rozwidlają się tam szlaki: zielony na Przeł. Przysłop i czarny do Bacówki PTTK na Hali Rycerzowej. Dodatkowo, na samej Hali Rycerzowej zrobiliśmy sobie bardzo luźną ponad godzinną pętelkę przez widokowe wierzchołki Małej i Wielkiej Rycerzowej. Czasochłonny był również pobyt w schronisku, gdzie spora część Uczestników spaceru spędziła ponad 3 godziny.
Dopołudniowy chill w Kamp Soblówka
Wycieczka ruszała o 11:30. Ja za cel sobie dałem, że na starcie pojawię się ok. 11:00. Pogoda była jednak piękna. Po kilku deszczowych odwilżowych dniach przyjemnie było wstać rano i od samego wschodu słońca mieć wokół siebie bezchmurne niebo oraz dużo jasnej rozświetlonej śnieżnej bieli. Zebraliśmy zatem z Aldoną wcześniej, aby szybciej być w Soblówce. Oczywiście, gdzieś z tyłu głowy była obawa o wolne miejsca parkingowe, o tłumy na szlakach, itp. W praktyce jednak okazało się, że można nawet w tak piękny tłoczny dzień znaleźć w Soblówce wolne legalne miejsce parkingowe. Mieliśmy jeszcze ponad godzinę…
Pyszna rzemieślnicza kawa na szlaku
Kamp Soblówka jest miejscem dość młodym. Okolice Worka Raczańskiego od lat borykają się z problemem braku gastronomii na szlaku lub przy parkingach, z których ruszają szlaki. Kamp Soblówka rewelacyjnie łatwa pewną dziurę na turystycznym rynku. Nie są przy kościele i przystanku autobusowym, skąd rusza większość szlaków, ale są w miejscu i tak wystarczająco popularnym. Nas tym razem zachęciła przyjemna cicha muzyka oraz widok kociołka na ogniskowym żarze. Weszliśmy do piwnicy wyremontowanej starej góralskiej chaty i… czas się zatrzymał.
Zamówiliśmy wyłącznie kawę. Dokładnie dwa razy capuccino. Kawki rzemieślnicze, których zapach unosił się wokół. Mimo kilkustopniowego mrozu, wyszliśmy na zewnątrz i delektowaliśmy się smakiem w słoneczku z widokiem na okalające Soblówkę góry Beskidu Żywieckiego, gł. część Grupy Oszastu. Akurat w tym momencie nie mieliśmy ochoty na nic do jedzenia, ale apetycznym wyglądem i zapachem zachęcały nas domowe ciasta, a zaproszenie na rzemieślniczego burgera z jelenia brzmiało bardzo kusząco i przekonywująco. 😉
Zgromadzenie wszystkich i start wycieczki na Rycerzową z Soblówki
Uczestnicy spaceru stopniowo się gromadzili. Nie byliśmy pierwszymi osobami przybyłymi na miejsce spotkania. Większość dotarła około 11:20, 11:30. Z wyruszeniem na szlak czekaliśmy jednak do blisko południa, ponieważ w Milówce były duże korki związane z imprezą folklorystyczną Gody Żywieckie (polecam każdemu), a i później sporo osób musiało zostawić auta w Soblówce daleko od startu.
Początek wędrówki między domami
Licząc od naszego miejsca startowego, szlak czarny na dystansie zaledwie kilkuset metrów prowadzi między zabudowaniami. Droga była zaśnieżona, utrzymana na „biało”, więc asfalt nie męczył. Na rozgrzewkę dla ciała i ducha były natomiast mikroskopijne podejścia i sielankowe widoki na domostowa góralskie i rekreacyjne porozrzucane po polach, łąkach i stokach. Motywem przewodnim moich ciekawostek na temat regionu stał się zatem krajobraz kulturowy. Wszak kiedyś z Hali Rycerzowej (i nie tylko) do Soblówki schodziły piękne jesienne redyki, a przyrody pierwotnej przy czarnym szlaku w zasadzie nie znajdziemy.
Pas mgieł przetaczających się od orawskiej strony
W pierwszych minutach wędrówki szliśmy w kierunku południowym. Przed nami był widoczny bardzo okazały fragment Grupy Oszastu z grzbietem Bednarów Beskidu (1096 m n.p.m.) i Świtkowej (1082 m n.p.m.). Góry te mają strome północne zbocza, przez które na naszych oczach przetaczały się mgły znad Orawy. Nad mgłami z kolei mocno operowało intensywne słońce. W połączeniu z drobnym świeżym opadem śniegu z nocy, całość tworzyła bardzo urokliwe scenerie. Była to świeża, mroźna i piękna wersja zimy w górach. Pas mgieł, który momentami przypominał wielki wał, towarzyszył nam jeszcze przez ponad godzinę, kiedy to dotarliśmy do Hali Rycerzowej.
Leśny odcinek podejścia czarnym szlakiem mnie osobiście zachwycił tym razem wyłącznie słońcem, mgłami i skrzącym się śniegiem. Skupiałem się na zdobywaniu wysokości oraz patrzeniu pod nogi. Wielu Uczestników spaceru miało założone raczki. Ja akurat szedłem z raczkami w plecaku, ale i tak starałem się być czujny.
Spektakularna Hala Rycerzowa
Hala Rycerzowa, która rozciąga się między szczytami Małej i Wielkiej Rycerzowej obfituje w widoki, malownicze pejzaże oraz urokliwe detale. Tym razem, doszedł do tego pas mgieł na południu, a także okoliczne góry z ośnieżonymi drzewami. Nie mieliśmy idealnej przejrzystości powietrza i super odległych widoków. Był za to niebiański klimat.
Krążąc po Małej Rycerzowej zachwycałem się Tatrami, które w kilkuminutowych odstępach wyłaniały się zza pasa mgieł. Schodząc w kierunku Przełęczy Halnej, nie mogłem sobie darować lekkiego zboczenia ze szlaku. Widok ośnieżonych lasów Worka Raczańskiego z Wielką Raczą (1236 m n.p.m.) na czele był imponujący. Słońce akurat wyłoniło się zza mgieł, przez co intensywnie oświetliło grzbiet graniczny. Chwila, która dała więcej radości niż niejedna godzina wpatrywania w dalekie panoramy.
Na koniec widokowych spazmów była Wielka Rycerzowa. Tutaj znowu, w trakcie podejścia Tatry niemal w całości zasnuły się mgłami. Babia Góra i Pilsko piękne domykały surowy pejzaż Hali Rycerzowej i Beskidu Żywieckiego. Akurat czekaliśmy na wszystkich w górnej części hali, jak przez szczyt Wielkiej Rycerzowej przetoczyła się nisko zawieszona rzadka mgła. Oklejone śniegiem drzewa – w połączeniu z podświetloną ciepłym słońcem mgłą – dały nielada spektakl! Kolejna chwila, która dała masę radości!
A jak tam akcja „…dla Olinka”?
Na właściwy szczyt dotarło w moim towarzystwie część Uczestników tego pięknego spaceru. Był także Dziadek Olinka z Dorotą Gardias robiącą relację na żywo w swoich mediach społecznościowych. Wspólne zdjęcia i filmiki na szczycie były swoistym przypieczętowaniem całego spaceru. Potem wspólnie zeszliśmy do Bacówki PTTK na Hali Rycerzowej.
Ognisko w szałasie i relaks w Bacówce
Razem z Aldoną dotarliśmy do Bacówki PTTK na Hali Rycerzowej jako jedni z ostatnich. Znaleźliśmy jednak czas na ciepły bacówkowy posiłek. Była przepyszna fasolka po bretońsku oraz kultowe racuchy z borówkami (jagodami). W trakcie jak my raczyliśmy się ciepłą schroniskową strawą, w niżej położonym szałasie na dobre trwało ognisko. Uczestnicy spaceru biesiadowali przy żywym ogniu, muzyce i kiełbaskach. Na koniec tego radosnego biesiadowania przypadał ważny punkt programu, czyli konkurs z nagrodami. Zostałem zaproszony do zadawania pytań, Karolina wybierała chętnych do odpowiedzi, a dwie Doroty wręczały prezenty. Wszystko odbyło się w bardzo pozytywnej życzliwej atmosferze.
Dla mnie, czumś wzruszającym był moment, kiedy Dziadek Olinka wybrał telefon do jego Mamy (która tego dnia świętowała) i wszyscy zgromadzeni w szałasie zaśpiewali dla Niej „sto lat”. W niedzielę w mediach społecznościowych pojawił się także film, jak Olinek witał się z Dziadkiem po powrocie ze spaceru. W tym wszystkim odczuwalne były silne więzi i autentyczna radość z niesienia pomocy!
Powrót do Soblówki
Uczestnicy charytatywnego spaceru mimowolnie podzielili się na kilka grupek. Pierwsza, całkiem spora, zaczęła schodzić zaraz po konkursie (ok. 17:00). Łukasz zszedł do Soblówki z tymi Uczestnikami. Godzinę później, druga kilkunastoosobowa grupa schodziła do Soblówki. Z tymi Uczestnikami zeszła Aldona i ja. Na górze zostało grono osób, któe dłużej chciało się bawić w Bacówce, a część z nich (włącznie z Dziadkiem Olinka) została na Rycerzowej na noc.
Nasza wspólna przygoda skończyła się około 19tej. Wszyscy rozstaliśmy w bardzo radosnych turystycznych humorach. 🙂 Dziękuję wszystkim Uczestnikom Spacerów za udział w akci, współną wędrówkę i… do zobaczenia na szlaku! 👋