Rodzinna objazdówka z Ochodzitą w roli głównej
Dzisiaj wycieczkę służbową zaczynałem w innym miejscu, a kończyłem gdzie indziej. Jest niedziela, więc Aldona ma wolne i postanowiliśmy, że Aldona odbierze mnie z pracy i razem spędzimy sobie końcówkę dnia.
Spacer z psem doliną Czyrnej u stóp Ochodzitej
Pracę kończyłem na terenie Arcyksiążęcego Browaru w Żywcu. Aldona zabrała z domu Shadowa, naszego psiaka, żebyśmy mogli go na spokojnie wybiegać. Pierwszy spacer zrobiliśmy sobie w Lalikach w górę potoku Czyrna u południowych podnóży Ochodzitej (894 m n.p.m.). W tym miejscu pierwszy raz dzisiaj mieliśmy jakąkolwiek styczność z Ochodzitą. 😉 Jest tam bardzo przyjemne miejsce do biwakowania, przy którym każdy zainteresowany może zostawić samochód. Nie ma tutaj żadnego znakowanego szlaku, ale jest szeroka droga. Można nią dojść do drewnianego kościoła NMP Nieustającej Pomocy w Lalikach Pochodzitej, do przysiółków Koniakowa (m.in. Fiedorówka, Pańska Łąka, Kosarzyska) oraz do niebieskiego szlaku na Przełęcz Rupieńka (672 m n.p.m.), w okolicy której Czerna ma swoje źródła. My poszliśmy „tam i spowrotem”, aby Shadow się wybiegał, wyhasał i dodatkowo zaznał kąpieli w czystej górskiej rzeczce. O dziwo, jest jeszcze bardzo ciepło jak na końcówkę września, więc górska woda nie zaszkodzi mu na jego obolałe schorowane stawy.
Mały Rachowiec – widokowy szczyt smaków 😉
Drugim naszym przystankiem był Mały Rachowiec (841 m n.p.m.) z urokliwym przysiółkiem Stańcówka na granicy Zwardonia i Lalik. Ja osobiście odwiedzam to miejsce od blisko 20 lat. Aldona, odkąd jesteśmy razem, zna to miejsce doskonale i również je uwielbia. Powodów do zakochania w Małym Rachowcu jest wiele. Po pierwsze, bliskość spokojnych miejscowości (Sól, Kiczora, Laliki, Zwardoń), bardzo malownicze widoki na Beskid Śląski i Żywiecki. Po drugie, nasi Znajomi (Monika i Piotr Szczotka) prowadzą tutaj karczmę oraz noclegi o bardzo adekwatnej nazwie „Swojskie Klimaty”. Monikę i Piotra poznałem jeszcze jako nastolatek. Przychodziłem z domu w Rajczy do nich na rewelacyjne pierogi, swego czasu byłem wręcz stałym bywalcem, i tak się poznaliśmy. 🙂 Całą rodzinę stanowią bardzo gościnni, sympatyczni i pomocni Ludzie. Dzisiaj, „Swojskie Klimaty” były dla nas miejscem bardzo smacznego obiadu. Zainaugurowaliśmy również jesienno-zimowy sezony na grzańce. 😉 Usiedliśmy sobie w kameralnej werandce (może nawet bardziej wiacie-przybudówce), skąd między drzewami Ochodzita była bardzo ładnie widoczna.
Ochodzita – szczyt przyjemności
Dla nas jako miłośników pobytu na łonie natury, przyrody, spotkań z folklorem i autentyczną kulturą, dzisiaj szczytowe partie Ochodzitej okazały się być szczytem relaksującej przyjemności. 😉 Widoczność była bardzo dobra i mieliśmy naprawdę rewelacyjne widoki, chociaż nie najdalsze możliwe z tego miejsca (chociażby Tatr nie było widać). Gdy zaczęliśmy wchodzić na szczyt, mijaliśmy słynną Karczmę pod Ochodzitą, naszym oczom ukazał się kierdel (stado) owiec. Dla nas nie jest to nic nadzwyczajnego, a mimo to za każdym razem cieszymy się jak dzieci. 🙂 Z owcami szli Juhasi bacy Piotra Kohuta z Koniakowa. Ładnych kilkanaście minut spędziliśmy przy owcach robiąc im zdjęcia i – po prostu – ciesząc oko widokiem na żywą tradycję. W takich momentach naprawdę żałuję, że jeszcze nie dorobiłem się nowego obiektywu do lustrzanki. Światło było genialne, gra kolorystyki (zielone trawy, złote liście, białe owce i błękit nieba) aż sama prosiła się o obszerną sesję fotograficzną. Cieszę się, że w dzisiejszych czasach telefonem komórkowym mogę zrobić lepsze zdjęcia niż „idiotemkamerą” dwie dekady do tyłu, ale jednak wyraźnie czułem niedosyt z powodu braku normalnego aparatu… Udało mi się natomiast nakręcić telefonem krótki filmik:
Ochodzita – szczyt bardzo widokowy
Gdy Juhasi przeszli z owcami na drugą stronę drogi, bliżej karczmy i ścieżki spacerowej, zagęściło się od rodzin z dziećmi. My z Shadowem poszliśmy więc na szczyt Ochodzitej (894 m n.p.m.) delektować się widokami. Ochodzita jest jednym z najlepszych punktów widokowych w Beskidzie Śląskim. Gdy weźmiemy pod uwagę rozległość dookólnej panoramy (panorama 360º w cztery strony świata), bliskość dużego parkingu i ogólną łatwość w dotarciu na szczyt, możemy Ochodzitą uplasować w czołówce punktów widokowych po polskiej stronie Beskidów. Bardzo popularne są wschody i zachody słońca z Ochodzitej. My byliśmy późnym popołudniem. Wiatr był naprawdę silny na południowych stokach, a mimo to całkiem sporo ludzi wybrało się na podziwianie widoków z Ochodzitej. Jest kilka kadrów, które uwielbiam: widok w kierunku Trójwsi Beskidzkiej z Beskidem Śląsko-Morawskim w tle, widok na wschód w kierunku Beskidu Żywieckiego i Tatr oraz widok na południe w kierunku Pasma Wielkiej Raczy Beskidu Żywieckiego z kilkoma szczytami słowackiej Małej Fatry. Po oglądaniu widoków dotarliśmy pod Ochodzitą, dokładnie do Koniakowa na Szańce.
Centrum Pasterskie w Koniakowie – turystyczne „must have”
Zawsze, ale to dosłownie za każdym razem, jak jesteśmy z Aldoną w Koniakowie, odwiedzamy tutejsze Centrum Pasterskie. Prowadzi je znane nam małżeństwo: Pani Maria oraz Pan Piotr Kohut. Baca Piotr Kohut otworzył w tym miejscu bacówkę na Szańcach i razem z kilkoma osobami (m.in. Józefem Michałkiem) jest dzisiaj symbolem tradycyjnego wypasu owiec w Beskidach, a może nawet w Karpatach. Pani Maria dzisiaj koordynuje prowadzenie warsztatów, sklep góralski oraz nowo powstały pensjonat. Razem tworzą zgrany duet. Z Aldoną przyjeżdżamy do Państwa Kohutów po tradycyjne wyroby pasterskie oraz dodatki do wnętrz (głównie wełniane poduszki, ceramiczne i drewniane naczynia). Naprawdę wszystkim polecamy Centrum Pasterskie w Koniakowie.